czwartek, 22 marca 2012

Rozdział 3

Następnego dnia w południe postanowiłam zagospodarować jakoś ten czas co tak szybko leci , wybrałam się do parku.
 Szłam sobie ulicą , dzieciaki biegały już od samego rana.
-Siemka Alison jak tam ? - zapytał Harry , 10 - letni syn mojej sąsiadki.
-A spoko , idę na spacer - powiedziałam.
-A dobra pa idę. - powiedział i pobiegł do kolegów.
-Pa. - odp.
Idąc dalej zobaczyłam starą panią Jogges która siedziała na tarasie , postanowiłam zajść do niej , ponieważ mieszka sama i nie ma rodziny , chciałam utrzymać jej towarzystwa.
-Dzień dobry pani , jak leci ? - zapytałam wchodząc na podwórko.
-Ooo Alison , dobrze wiesz starość nie radość ho ho - powiedziała , głaskając swojego kotka który siedział jej na kolanach.
-No tak , jak zdrowie ? - zapytałam.
-No jakoś jakoś.-powiedziała. - Ja już nie wiem co ta młodzież wyprawia ze sobą. - powiedziała zła.
-No ale , jak to ? co pani sugeruje ? - zapytałam , bo nie wiedziałam o co chodzi.
-No nic tak mówie że wszystko nie którzy chcą a nic nie doceniają , liczy sie tylko kasa i popularność tak ? - powiedziała patrząc się na dom Justina , który stał na przeciw jej domu.
-No ale , co ? może pani jaśniej ? - zapytałam.
-Tak , chodzi o Justina - powiedziała
-No ale jak to o Justina , o co chodzi ? - zapytałam przeczuwając że pani Jogges ma złe zdanie o sławnym Bieberze.
-No , o nijaką Rebeckę czy jak ona tam , to samo zło , jak ona tak może ? a Justin jest też głupi że tak pozwala , czy on nie widzi  co ona wyprawia ? - powiedziała.
-No ale o co chodzi , pani mi wyjaśni , chcę wiedzieć to mój kolega - powiedziałam.
-Rebecka go wykorzystuje Alison , tak tak .. pomiata nim jak nie wiem co , jest z nim tylko dla sławy i kasy czy to jest miłość  ? - powiedziała krzywiąc się.
-Nie , na pewno nie .. a z kądd pani to wie. ?
-A mało razy słyszałam i widziałam , przecież to mój sąsiad a jego babcia to moja koleżanka , przychodzi do mnie i mi opowiada , - powiedziała.
-Aha , no tak ... nie wiem . - powiedziałam.

Zapanowała chwila ciszy.

-Muszę lecieć proszę pani .- powiedziałam.
-CO ? musisz ? - zapytała , nie zrozumiawszy słowa ''lecieć''
-Muszę już iść. - powiedziałam .
-A no to do widzenia Alison. - powiedziała.
-Do widzenia. - powiedziałam.

Wyszłam za furtkę pani Jogges , przeszłam na drugą stronę i zobaczyłam nieziemsko wielki dom Justina , był naprawdę ogromny , ochroniarze kręcili się na podwórku , dom był cudowny jak pałac , nowoczesny i bogaty.
Widać było że Justin jest przy kasie , i że może sobie pozwolić na luksusy.
-Omg ale chata , ciekawe jak jest w środku. - powiedziałam sama do siebie.
Poszłam dalej , szłam a niedaleko domu Justina kręcili się pojedyncze paparazzi.

Poszłam do parku , cicho ptaszki świerkają jest typowo wiosennie , ślicznie pachnie , usiadłam na ławce , załapałam promienie słońca.
-O hej - powiedział Justin przysiadając się do mnie.
-Hej ? - powiedziałam ciesząc się w głębi serca,
-Zerwałem z nią .. - powiedział Justin .
-Z kim zerwałeś z Rebecką ? czemu ? przecież się kochacie - powiedziałam.
-Nie , nie kochałem jej , już rok się z nią męczę , nareście wolny jestem je je . - powiedział.
-To się cieszysz ? - zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak , a ty ? czemu sama tak siedzisz ? - zapytał patrząc się we wszystkie strony.
-A no tak sobie  - oznajmiłam.

Nagle zaczęło się robić niespokojnie , podejrzani ludzie chodzili , i nagle zrobiło się zbiegowiso z aparatami , pstrykali fotki i oślepiali nas fleszami.
-O nie , znowu - Powiedział Jus.
-Wtf ? - powiedziałam.

'' czy czy wywiad ? , Justin jesteście razem ? , czy myślisz o rodzinie ? , wywiad , Justin , Fotka jedna '' nurtujące pytania wydawane przez paparazzich.

-Choć - powiedział Justin i zabrał mnie , poszliśmy bardzo szybkim krokiem do ulicy , zakrywałam się moją bluzą , a Justin kierował wzrok w ziemię , zakrywając się czapką.
Podjechał czarny range rower .
-Wsiadaj - powiedział Justin i zamknął za mną drzwi.

Wsiedliśmy do samochodu.

-A więc to tak wygląda twoje życie ? - zapytałam
-Tak , obawiam się że nie powinniśmy się spotykać jeżeli nie chcesz mnieć takiego życia. - powiedział smutno.
-No ale co mnie to , chcę , chyba jesteśmy przyjaciółmi nie ? - zapytałam.
-No , jasne. - powiedział.
-Cieszę się - powiedziałam

Samochód stanął i wysiedliśmy na podwórku Justina.

-I co wejdziesz ?

Nagle podbiegli ochroniarze i otoczyli mnie .
-Yyy co jest ? - zapytałam przerażona.
-Spokojnie , panowie zostawcie ją , jest ze mną , i od tej pory proszę ją wpuszczać kiedy będzie stała przed bramą i będzie chciała wejść. - powiedział Justin.
 Ochroniarze odstąpili i poszli pilnować.
-No , ale masz obstawę. - powiedziałam śmiejąc się - W domu też tak masz ? - zpaytałam.
-Taa - powiedział uśmiechając się.

Weszliśmy do domu ,był ogromny , sliczny nowoczesny i taki luksusowy , przechodził moje najśmielsze oczekiwania.

-Łoo ale chata - powiedziałam.
-Spoko , dzięki - powiedział Justin .

Poszliśmy do salonu , usiadłam na kanapie.

-Chcesz coś do picia ? - zapytał Justin stojąc .
-No możesz coś dać hehehe - powiedziałam

Justin przyniósł butelki frugo.

-Może być takie coś ? - zapytał .
-No ba ! - powiedziałam
-I co mieszkasz sam ? - zpaytałam wstając i pijąc frugo.
-No tak jak by ? - powiedział Jus.-wiesz więcej spędzam w tarsie a jak już mam wolne to jaram się tym , i zazwyczaj no zawsze , jest ktoś mój brachol Kenny oczywko , spędzam z nim 24h na dobę czadowy . I inni ochroniarze to naprawdę bardzo mili , uczynni ludzie. Mój pies Summy , zawsze mi towarzyszy. No dziadkowie , mama , tata i moi przyjaciele , no ale oni to akurat u mnie nie nocują. Chociaż ? Nieraz tam nocują jak mamy bibę hehe.-powiedział popijając picie.
-Aha ciekawie , ciekawie . Czemu tak na serio zerwałeś z Rebecką ?- zapytałam z uśmiechem.
-A no dlatego że , no po prostu było mi z nią źle , to przemądrzała jędza była ze mną tylko dla kasy , no ale trudno , co ja mam zrobić , tarcę nadzieje że kiedykolwiek spotkam dziewczynę która będzie ze mną tak na serio , nie dla sławy ani kasy . - powiedział Justin.
-Na pewno ją znajdziesz , naprawdę. A czy mogłabym zrobić sobie fotke z tobą ? , no wiesz tak przy okazji - zapytałam.
-Jasne - uśmiechnął się i oznajmił.

Justin wziął mój telefon i zaczelismy sobie robić razem zdjęcia.
Nawet świetnie się przy tym bawiliśmy.
Było fajnie . Spędziliśmy razem czas , i to bardzo bardzo miło.
To bardzo Fajny chłopak , ale po co ja o nim w ogóle myśle przecież , to za wysokie progi na mnie.


-Wiesz ja muszę iść już - powiedziałam spoglądając na zegarek była już 21:00
-Szkoda , odwiozę cię - powiedział biorąc kluczyki w rękę.
-Nie no po co , wrócę sama - powiedziałam.
-Nie ma mowy , musze mieć pewność że doszłaś do domu , więc cię podwiozę. - powiedział .
-Nie . - powiedziałam stanowczo.
-Tak - Justin odpowiedział stanowczo.
-Nie - śmiejąc się mówiliśmy.
-Tak.
-Nie .
-Tak .
-Nie- powiedziałam. -No dobra - uległam.

Za kilka minut byliśmy już w jego nieziemskiej furze , oł ale zajebiaszczy .

-Super samochód - powiedziałam.
-Dzięki. - powiedział - Super , super ... - zawachał się i powiedział - super buty .
Oboje wybuchneliśmy śmiechem , nie wiem czy to było aż takie śmieszne ale gdy on się śmieje ja też się śmieje , niesamowite.
-To tutaj pamietasz ? - zapytałam.
-Aa no tak - odpowiedział Justin i otworzył mi drzwi.
Wysiadłam z samochodu.
-No , to pa. - powiedziałam.
-No to dozobaczenia pa. - odpowiedział Justin patrząc się tym swoim nieziemksko słodkim wzrokiem i uśmiechem.

Pobiegłam do domu , widziałam że przez pare sekund Justin jescze stał , dopiero potem jak weszłam gwałtownie odjechał.

-No nie , znowu byłaś u Justina ? - zapytała z zazdrością Amanda.
-Znowu ? Zazdrościsz - wyszczerzyłam się.
-Nie no tak po prostu , nie łap nie za słowa siostro. ! Musisz być wyjątkowa skoro cię zaprosił do siebie i to do chaty ! - powiedziała Amanda.
-No ale czemu ? normalnie piliśmy sobie frugo , a tak wgl. to byłam w parku kiedy napadli nas paparazzi , i pojechaliśmy do niego , wypiliśmy frugo i gadaliśmy i było super , potem mnie odwiózł i tyle , nic specjalnego - powiedziałam , udając że to nic.
-Niic ?  - zapytała Amanda - To dla ciebie nic ? - Powiedziała.
-Oj no trochę taak. Lubię go i co ? - Powiedziałam odwracając się od Amandy i patrzyłam w okno.
-No siostra , widzę że się po prostu zakochałaś w kolesiu który nie jest dla ciebie - oznajmiła Amanda.
-Yyy niby czemu nie dla mnie ?! - powiedziałam oburzona.
-No dziewczyno nie wiem , rób co chcesz , i tak nie jest dla ciebie jest za sławny dla ciebie sama o tym wiesz - powiedziała kończąc zmywanie naczyń.
-No nie zgadzam sie z tobą - powiedziałam podając jej ostatnie miski i talerze.
-Uwierz - powiedziała prosto w oczy.
-Jak wgl tak możesz ? bo nie wiem ...  nie dodałaś mi otuchy.-powiedziałam.
-Ja jestem realistką - powiedziała.
-Dobra weź idę spać. - powiedziałam.

Poszłam na górę nie odzywając się już do Amandy , sam Boi dał mi otuchy , wtulił się w moje nogi i razem usnęliśmy.
Przynajmniej on mnie rozumnie. Bo jak na razie to nikt mnie nie rozumnie ! .
Ja też jestem realistką ale warto przecież marzyć , w końcu przecież jeżeli ty nie masz dużych marzeń , to wgl po co marzyć.
Nie rozumiem.

2 komentarze: